Był pierwszy dzień świąt, kiedy to się wydarzyło. Mama z babcią krzątały się w kuchni z obiadem, wykorzystałem więc chwilę przed przyjazdem gości i wyszedłem na dwór. Na podwórku zalegała kilkucentymetrowa warstwa śniegu. Było bardzo mroźno. Temperatura spadła do 10 stopni poniżej zera. Ręce mimo założonych rękawiczek, momentalnie zamarzały. Nie …
Czytaj więcej »Architekci – z nutką dreszczyku
Wiedziałem jednak, że po takim wybryku mogłem spodziewać się, że wyląduje z walizkami na klatce. Miałem jednak cichą nadzieję, że spotkam panów w mundurach i czas powrotu do domu wydłuży się o kolejne kilka godzin. Drzemka w celi aresztu na Hożej to nie najgorsza perspektywa, przynajmniej tak mi się wydawało.
Czytaj więcej »