JEZIORO ŁABĘDZIE W TEATRZE WIELKIM – KLASYKA W NOWYM WYDANIU

JEZIORO ŁABĘDZIE W TEATRZE WIELKIM– KLASYKA W NOWYM WYDANIU

        Jeden z najbardziej ikonicznych baletów wszech czasów, niesamowite emocje, wir nóg i kolorowych kreacji – to wszystko ujęte w prolog, trzy akty i epilog Jeziora Łabędziego według  librecisty Pawła Chynowskiego i choreografa Krzysztofa Pastora. Ci dwaj twórcy przedstawili wszystkim dobrze znaną historię w nowej odsłonie, opierając się na wydarzeniach z lat 80 i 90 XIX wieku, kiedy to carewicz Niki – późniejszy Mikołaj II Romanow – był rozdarty między heską księżniczką Alix, a polską primabaleriną Matyldą Krzesińską, występującą na scenach Petersburga. To właśnie te trzy historyczne postacie zastąpiły kolejno role księcia Zygfryda, Odetty i Odylii. Mimo odejścia od tradycji, Chynowski i Pastor zachowali najznakomitsze fragmenty pierwotnej wersji, co dało rewelacyjny efekt.

Emocje od samego początku

        Osobiście mogłam podziwiać występ 25 września. Tego wieczoru na sali Moniuszki wszystkie miejsca były zajęte, widzowie z Polski (i nie tylko) zasiedli w eleganckich strojach i czekali na odsłonięcie kurtyny. Już po pierwszych dźwiękach orkiestry pod dowódtzwem dyrygenta Alexeia Baklana poczułam gęsią skórkę. Muzyka Piotra Czajkowskiego na żywo to prawdziwe arcydzieło. Czas jakby się zatrzymał i liczyło się tylko to, co działo się na scenie. Dawid Trzensimiech, który grał carewicza, zapierał dech w piersiach swoim tańcem. Można było odczytać wszystkie tkwiące w postaci emocje: zauroczenie w Alix, tęsknotę, wstyd przez poniżenie. Należy pamiętać, że car Aleksander sprzeciwiał się związkowi syna z księżniczką i notorycznie o tym przypominał swoimi dramatycznymi wejściami. Temu soliście baletu należą się ogromne brawa za niezaplątanie się w obszernej pelerynie, którą zarzucał od czasu do czasu, dodając sobie tajemniczości.

Połączenie baśni i słynnego romansu

        Wplecenie wątków z pierwowzoru nie było trudne. Alix (w którą wciela się Chinara Alizade) przekazuje swojej sympatii ulubioną książkę o zaklętych łabędziach, która przez kolejne dwa akty nieustannie przypomina carewiczowi o przepięknej dziewczynie. Jego tęsknota połączona z obrazem białych ptaków sprawia, że zaczyna śnić o Alix jako Odetcie. Natomiast Matylda Krzesińska (baletnica: Yuka Ebihara), wciąż przewijająca się w tle i zabiegająca o względy następcy tronu, w trzecim akcie przybiera postać czarnego łabędzia, gdyż wie o marzeniach mężczyzny. I ten faktycznie ulega jej wdziękom, kompletnie zafascynowany wyglądem tancerki, przez co zdradza „Odettę”. Historia nie może jednak zakończyć się w ten sposób – uczucie do białego łabędzia finalnie wygrywa i oto jesteśmy świadkami koronacji Nikiego oraz Alix, będących od teraz cesarzem Mikołajem II i cesarzową Aleksandrą.

Złote momenty spektaklu

        Osobiście uważam, że do najlepszych choreografii zdecydowanie należał taniec czarnego łabędzia z carewiczem. Zgranie tej dwójki, pasja, desperacja Matyldy, pulsujący żar uczuć kontrastujacy do delikatnej czułości Alix – te wszystkie elementy wspaniale łączyły się w całość i sprawiały, że nie mogłam poruszyć się w fotelu i odganiając łzy zbierające się w oczach, obserwowałam jeden z najpiękniejszych widoków w całym moim życiu.

Oczywiście nie można nie wspomnieć o scenie nad jeziorem (akt drugi, obraz trzeci, zatytułowany „Sen o Alix”), gdzie trzydzieści identycznych tancerek w białych kostiumach wirowało wokół głównych bohaterów i w perfekcyjnej synchronizacji nie tylko ze sobą, ale i z muzyką, tworzyły istnie hipnotyzujący obraz. Widać było tylko niekończący się rząd smukłych dłoni i nóg, które poruszały się z gracją oraz wdziękiem, niczym prawdziwe łabędzie. W tej samej scenie pojawił się także słynny „taniec czterech łabędzi” – niesamowity widok, jeśli nie macie okazji zobaczyć tego na żywo, to koniecznie zajrzyjcie do Internetu.

Był też mankament

        Cały występ miał jednak pewną skazę, która nie powinna mieć miejsca, bo chodzi o rzecz absolutnie podstawową w balecie, a mianowicie o zgranie. O ile w akcie drugim wszystko wyglądało rzetelnie, tak na samym początku występu rzucało się w oczy to, jak niespójnie podskakiwały i obracały się pary tancerzy. Niewielka różnica, ale wciąż róźnica. Nie wiem co mogło być przyczyną tego niedociągnięcia, ponieważ Jezioro Łabędzie jest wystawiane w Teatrze Wielkim od maja zeszłego roku, zatem po tak długim czasie wszystko powinno przebiegać w nieskazitelnej harmonii. Ale cóż, jak widać nie ma rzeczy idealnych!

Prawdziwe gwiazdy wieczoru

                Jezioro nie byłoby Jeziorem, gdyby nie cały sztab ludzi pracujących poza sceną. Za piękną scenografię i jeszcze piękniejsze kostiumy odpowiada Luisa Spinatelli. Pani Luiso: wyrazy szacunku za błękitną kreację ze wzorami haftowanymi złotą nicią, którą miała na sobie caryca Maria na balu; za diademy i korony mieniące się jak brylanty; za wielki podest w kształcie złożonych łabędzich skrzydeł. Nie mogłam oderwać od nich oczu. Wyrazy uznania także dla orkiestry Teatru Wielkiego (skrzypce, wiolonczela, harfa – perfekcja), która nadawała sens temu baletowi.

        Serdecznie polecam zapoznać się z tym spektaklem. Nie tylko zachwyca i zaspokaja potrzebę kontaktu z kulturą, lecz również ukazuje przeszłość Rosji w bardziej baśniowej wersji. Jezioro Łabędzie według Pawła Chynowskiego i Krzysztofa Pastora zabiera skandaliczny charakter całego wydarzenia, a w zamian pokazuje wrażliwe, ludzkie oblicze następcy cesarskiego tronu.

 

Milena Hausmann

Dookoła Milena Hausman

Milena Hausman

Sprawdź również

27. MIĘDZYNARODOWY FESTIWAL KOLĘD I PASTORAŁEK

Międzynarodowy Festiwal Kolędi Pastorałek im. ks. Kazimierza Szwarlika  Zapraszamy do udziału w 27 edycji największego festiwalu …

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *